Blog

Sądy oddalają roszczenia gminy ws. rzekomego zrzeczenia się odszkodowań przez właścicieli

Korzystając z nadarzającej się okazji, jaką są kolejne korzystne rozstrzygnięcia sądów, wydane w sprawach naszych Klientów, wracam do tematu odszkodowań za nieruchomości przejęte pod drogi publiczne. Mowa będzie jednak nie o nieruchomościach przejętych na podstawie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej wydanej na podstawie przepisów specustawy drogowej, lecz o nieruchomościach przejętych na skutek decyzji wójta o zatwierdzeniu projektu podziału nieruchomości wydanych na podstawie przepisów ustawy z dnia 29 kwietnia 1985 roku o gospodarce gruntami i wywłaszczaniu nieruchomości. Mowa będzie jednak nie o wyrokach sądów administracyjnych – jak to ma zwykle miejsce – lecz o wyrokach sądów powszechnych, w tym wyroku Sądu Okręgowego w Gdańskuprawomocnie kończącego spór zainicjowany powództwem Gminy Luzino (woj. pomorskie) przeciwko naszej Klientce. Zapytacie Państwo, jak to możliwe i co w sprawie mogą wnieść orzeczenia sądów powszechnych, skoro właściwą procedurą do uzyskania odszkodowania jest procedura administracyjna i ewentualnie sądowo-administracyjna, nie zaś zasady cywilne stosowane przez sądy powszechne – spieszę z odpowiedzią, ale wszystko po kolei.

Choć przepisy rzeczonej ustawy z 1985 roku już dawno zostały zastąpione inną regulacją prawną, z punktu widzenia osób które wówczas (w okresie jej obowiązywania) przekazały nieruchomość pod drogę na rzecz gminy lub Skarbu Państwa, a także z punktu widzenia spadkobierców takich osób, są bardzo istotne. Wynika to z faktu, że pomimo upływu kilkudziesięciu lat, w wielu przypadkach do dzisiaj nie doszło do odpowiedniego rozliczenia za przejętą nieruchomość.

O pozytywnym finale, jednej z wielu tego typu spraw, mieliście Państwo okazję już przeczytać w innym wpisie – szczegóły tutaj. Zachęcam także do prześledzenia innych wpisów na blogu, które nawiązują do tego zagadnienia.

W toku procedury dochodzenia odszkodowania za wywłaszczenie nieruchomości, przedstawiciele i pełnomocnicy podmiotów zobowiązanych do wypłaty odszkodowania (Skarbu Państwa i jednostek samorządu terytorialnego) chcąc uniknąć obowiązku wypłaty odszkodowania, zwykle powołują się na rzekome ustalenia z właścicielem – a będąc precyzyjnym, z byłym właścicielem nieruchomości – z których wynika jakoby ten, dobrowolnie i w pełni świadomy sposób zrzekł się prawa do odszkodowania lub wyraził zgodę na odszkodowanie narzucone przez urząd.

W wielu sprawach, druga strona sporu powołuje się na treść decyzji zatwierdzającej podział nieruchomości, z której wynika że nieruchomość została przejęta „nieodpłatnie”, „bez odszkodowania” itd. lub na treść innych dokumentów, potwierdzające rzekome ustalenia z właścicielami nieruchomości a nawet na inne okoliczności wskazujące na dorozumiane zawarcie umowy, pomimo braku jakiegokolwiek dokumentu potwierdzającego jej zawarcie. Wiele urzędów, w absurdach(!) swoich wywodów posunęło się tak dalece, że twierdzi, iż już sam fakt nieodwołania się przez adresata decyzji w administracyjnym toku instancji (nawet wadliwej, bo zawierającej zapisy które nie powinny się w niej znaleźć) świadczy o zawarciu umowy. 😉

Choć wynika, to już z moich wcześniejszych publikacji i cytowanych tam orzeczeń, należy jeszcze raz bardzo wyraźnie podkreślić, iż decyzje wójta w zakresie w jakim stanowią o „nieodpłatnym” przekazaniu działki pod drogę publiczną są nieważne.

Podstawą takiego stanowiska jest stwierdzenie, podnoszone przez nas na każdym etapie postępowania, w każdej tego typu sprawie, że przepisy rzeczonej ustawy, nie uprawniały wójta o orzekaniu ani o przejściu prawa własności drogi na gminę lub Skarb Państwa (bowiem następowało to z mocy prawa, w dniu w którym decyzja podziałowa stała się ostateczna), ani tym bardziej do orzekania o tym, że droga została przejęta „bez odszkodowania”.

Co do zasady, dzisiaj te kwestie nie budzą już większych kontrowersji (przynajmniej w orzecznictwie administracyjnym), co znajduje potwierdzenie w utartym orzecznictwie sądów administracyjnych, np. Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku. Sąd ten wielokrotnie stanął na identycznym stanowisku jak powyższe i jednoznacznie wskazywał, że „decyzje podziałowe wójta w zakresie w jakim stanowią o „nieodpłatnym” przekazaniu działki pod drogę publiczną nie wprowadzają żadnych zmian w sferze prawnej adresatów”. Przy czym, przez adresatów w tym przypadku należy rozumieć adresatów do których była kierowana decyzja wójta o zatwierdzeniu projektu podziału nieruchomości, czyli ówczesnych właścicieli nieruchomości.

O ile zatem możemy mówić o względnie stabilnym stanie prawnym co do oceny, treści decyzji zatwierdzającej podział nieruchomości, mówiącej o „nieodpłatnym” przejęciu nieruchomości, o tyle obecnie nie można powiedzieć tego o treści innych dokumentów, potwierdzających (w ocenie urzędów) rzekome ustalenia z właścicielami nieruchomości, a na które powołują się urzędy odmawiając wypłaty odszkodowania.

Co więcej, można pokusić się o stwierdzenie, że zasadniczo do dnia 18 stycznia 2018 roku obowiązywało orzecznictwo, a co za tym idzie także praktyka organów administracyjnych, analogiczne jak w przypadku oceny treści decyzji zatwierdzającej podział nieruchomości, czyli można było mówić o względnie stabilnym stanie prawnym a co najważniejsze orzecznictwie, które było bardzo korzystne dla osób ubiegających się o odszkodowanie. Zatem, co takiego nadzwyczajnego wydarzyło się w dniu 18 stycznia 2018 roku, co na długi czas diametralnie odwróciło sytuację wielu byłych właścicieli i osób ubiegających się o odszkodowania, a które dotychczas bezskutecznie – z uwagi na nielegalne działania podmiotów zobowiązanych do rozliczenia – dotychczas ich nie otrzymały?

Otóż, w dniu 18 stycznia 2018 roku doszło do wydania wyroku przez Sąd Najwyższy. Powiecie Państwo, że nic to nadzwyczajnego, dzień jak co dzień, a wyrok – choć można się z nim zgadzać lub nie – jak każdy inny, jeden z wielu. I pewnie mielibyście Państwo w tym dużo racji ale niestety nie w tym przypadku. Wyrok, o ile prawdopodobnie słuszny w okolicznościach faktycznych i prawnych ówcześnie rozpatrywanej przez Sąd sprawy, zawierał jednak w swoim uzasadnieniu szereg przełomowych – mając na uwadze dotychczasową linię orzeczniczą sądów administracyjnych oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego – a przy tym kontrowersyjnych stwierdzeń. Tezy w nim zawarte, zostały sformułowane w tak (wyjątkowo!) jednoznaczny a przy tym ogólny sposób (pozwalający je przypisać do znacznie większej grupy spraw), że zaczęto je traktować jako wytyczne co do dalszej wykładni przepisów w innych sprawach. Również w sprawach, które urzędy zaczęły traktować jako „podobne”, pomimo braku jakichkolwiek cech, które świadczyłyby o tym, że sprawy rzeczywiście są w jakimś (jakimkolwiek) stopniu do siebie podobne. W konsekwencji urzędy znalazły ”idealny” wręcz sposób na szybkie pozbywanie się niewygodnych spraw.

Wzorem tej właśnie sprawy, urzędy zobowiązane do wypłaty odszkodowań zaczęły twierdzić, że w istocie pomiędzy nimi a poprzednimi właścicielami doszło do zawarcia umowy, na podstawie której doszło do zrzeczenia się roszczeń o odszkodowanie. Rzeczony wyrok spowodował lawinowe umarzenie wszczętych postępowań administracyjnych o odszkodowanie, nawet w sprawach gdzie organy posiadały już opracowane operaty szacunkowe nieruchomości (wyceny nieruchomości) i były gotowe do wydania decyzji o odszkodowaniu. Zaś w nowych sprawach (które jeszcze nie zostały wszczęte) urzędy zaczęły odmawiać wszczęcia takiego postępowania, zamykając w ten sposób drogę do otrzymania należnej rekompensaty osobom uprawnionym.

Z kolei urzędy zobowiązane do wypłaty odszkodowań zaczęły lawinowo składać pozwy do sądów powszechnych domagając się uznania przez nie, że doszło do zawarcia umowy, na podstawie której doszło do zrzeczenia się roszczeń o odszkodowanie czyli umowy o zwolnienie z długu przyszłego. Pozwanymi były osoby ubiegające się o odszkodowania. W treści pozwów wskazywano bardzo często nieaktualne adresy byłych właścicieli (zwykle adresy wskazane w treści decyzji podziałowej), a sądy – pomimo tego że sprawy dotyczyły zdarzeń sprzed kilkudziesięciu laty – zobowiązywały ich do zajęcia stanowiska w bardzo krótkich terminach. Jako podstawę procesową takiego powództwa wskazywano art. 189 KPC zaś argumenty „merytoryczne” w zasadzie kopiowano z uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego, które stało wodą na młyn dla rozochoconych urzędników i występujących w ich imieniu pełnomocników. Wszczynanie takich spraw stało się przez pewien czas normą i szasną – w cenie urzędników – na szybkie zamknięcie sprawy.

Część z tych spraw, już zostało zakończonych prawomocnymi wyrokami oddalającymi powództwo. Jedną z takich spraw jest chociażby sprawa z powództwa Gminy Luzino, która to gmina domagała się przed Sądem Rejonowym w Wejherowie, a następnie (po przegranym procesie przed SR w Wejherowie) przed Sądem Okręgowym w Gdańsku uznania, że w 1995 roku poprzedni właściciele nieruchomości zawarli z Gminą umowę, na podstawie której doszło do zrzeczenia się roszczeń o odszkodowanie, czyli umowy o zwolnienie z długu przyszłego.

Z pewnością na tę chwilę trudno określić skutki podobnych orzeczeń, ale można się spodziewać ponownego odwrócenia sytuacji. Mianowicie osoby ubiegające się o odszkodowanie, chcąc uniknąć niekorzystnych rozstrzygnięć organów administracji twierdzących, że wcześniej do „zawarcia umowy” (co – w dużym skrócie – zamyka administracyjną drogę do dochodzenia odszkodowania), powinny rozważyć wcześniejsze złożenie analogicznego powództwa, celem wykazania nieistnienie stosunku prawnego. Różnica zatem polegać będzie na tym, że o ile gmina będzie dążyła do wykazania, że doszło zawarcia umowy czyli istnienie stosunku prawnego, o tyle osoba ubiegająca się o odszkodowanie powinna dążyć do wykazania, że nie doszło zawarcia umowy, czyli nieistnienie stosunku prawnego.



NZ6_4050_s-300x200

Daniel Leyk

Z sukcesami pomagamy naszym Klientom w uzyskaniu należnej, tj. odpowiadającej wszystkim poniesionym szkodom, rekompensaty, zapewniając kompleksową obsługę postępowań odszkodowawczych.

Udostępnij wpis

Inne wpisy